Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela”.
''Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela'' Gdy byłam na weselu mojej kuzynki,na końcu przysiegi małżeńskiej krórą składali młodzi w Kościele padły słowa '' Co Bóg złączył niech człowiek nie rozłącza'' te słowa utkwiły mi w pamięci i skojarzyły się z tematem mojego zadania. Dzisiaj kuzynka spodziewa się dziecka a na jej twarzy i jej męża widzę jak tryska radość z oczekiwania na to maleństwo. Są bardzo szczęśliwi z tego stanu i jedynie pragną aby ich dziecko było zdrowe, zupełnie jest im obojętne jaka będzie płeć dziecka byle ciąża przeszła dobrze, a dziecko było zdrowe. Ale we współczesnych czasach uważam że nie wszystkie pary podchodzą z jednakowym entuzjazmem do małżeństwa i macieżyństwa, ojcostwa. Zauważyłam że część dziewcząt przekłada dostatek, wygodę, lekkie życie nad miłość i macierzyństwo oraz poświęcenie i oddanie jakie idzie w parze wraz z założeniem rodziny. Młodzi mężczyżni również w pogoni za sukcesem zapominają o rodzinie, liczą się dla nich awans, sukces, wygoda, luksus rownież mozliwość pochwalenia się, ja jestem naj... i wymieniają swoje plusy, ale przeważnie są to sukcesy zawodowe i materialne. Ja uważam, że wartości chrześcijańskie jakie przekazuje nam biblia sa owiele bardziej wartościowe maja sens moralny, a dobra materialne nie mają wartości, ponieważ te pierwsze są od tysięcy lat aktualne, a dobra materialne są ulotne za nie mogę sobie jedynie ,,kupić'' przyjaciół którzy, gdy nie będzie mnie na nich stać zostawią mnie. Złączone przez Boga małżeństwo musi sie opierać na wierze, nadziei i miłości. '' Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.'' Jeżeli mi będzie na kimś kogo uważam że go kocham bardzo zalezało. Jeżeli będę pragneła jego szczęścia, zdrowia pomyślności, jeżeli bedę modliła za niego, jezeli mi na nim bedzie bardziej zależało niż na moim zdrowiu i szczęściu, to z tym mężczyzną Chciałabym usłyszeć w Kościele słowa, które są tematem mojego zadania ,, Co Bóg złączył niech człowiek nie rozłącza.''
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. Jasne i proste słowa. Bóg złączył i Bóg rozdzieli. Nie człowiek. Bóg powołuje, a człowiek powołanie swoje realizuje, ale nie po swojemu, tylko tak, by zgodne to było z wolą Boga. Serce moje jest jednak przewrotne i czasem takie zatwardziałe.
Rok 1073. Hildebrandt przy owacji tłumu został wybrany na papieża i przyjął imię Grzegorz VII. Dość szybko stało się oczywiste, że jest człowiekiem czynu, który będzie dążył do radykalnych reform – i radykalnego wzmocnienia swojej władzy. Na celownik wziął szczególnie kilka kwestii. Stanowczo domagał się, by księża jednak zaczęli przestrzegać celibatu. Nie podobała mu się także symonia, czyli kupczenie godnościami kościelnymi i sakramentami. Ale przede wszystkim nie życzył sobie, aby jakakolwiek władza świecka wtrącała się do zarządzania Kościołem. Nawet – a może zwłaszcza – jakikolwiek Cesarz Rzymski. Świecka inwestytura była mu wybitnie nie w smak. Tak więc właściwym kierunkiem winien był być papocezaryzm, nie cezaropapizm. Jak papież zadarł z królem Grzegorz VII jasno wyłożył swoje poglądy w dokumencie Dictatus papae z 1075 roku. Podkreślał w nim, że papież kieruje Kościołem bezpośrednio z nadania Boga, więc tylko on może rządzić biskupami. Ba, zdaniem Grzegorza papież miał też prawo usuwać cesarzy oraz zwolnić z posłuszeństwa wszystkich poddanych złej świeckiej władzy. I wreszcie: Kościół rzymski nigdy nie popełnił błędów i nigdy ich popełniać nie będzie. Co ciekawe, niektóre źródła sugerują, ze tak naprawdę autorem Dictatus papae był jeden z kardynałów, Deusdedit. Bitschnau OSB, Rudolph Blättler OSB/domena publiczna Było kwestią czasu, kiedy Grzegorz VII nastąpi na odcisk Henrykowi IV, wybranemu w 1053 roku na króla Niemiec. Było kwestią czasu, kiedy Grzegorz VII nastąpi na odcisk Henrykowi IV, wybranemu w 1053 roku na króla Niemiec. Na sporne wtedy stanowisko arcybiskupa Mediolanu wyznaczył on niejakiego Godfreya, którego zdążył jeszcze ekskomunikować poprzedni papież, Aleksander II. Grzegorz VII oczywiście jeszcze żarliwiej podjął walkę ze świeckim konkurentem. W roku 1075 w Rzymie został zwołany synod, na mocy którego wysoko postawionym duchownym zabroniono przyjmowania inwestytury na jakikolwiek kościelny urząd z rąk kogokolwiek, kto nie byłby członkiem kleru. Wraz z wyraźnym stwierdzeniem o zwierzchności papieża nad władzą cesarską nie mogło to pozostać bez odpowiedzi. Czytaj też: Wino, śpiew i mnóstwo kobiet… To był prawdopodobnie najbardziej rozpustny papież w dziejach Henryk IV kontratakuje… Nadszedł czas na kontrę ze strony Henryka IV. W międzyczasie kilku niemieckich biskupów zostało ekskomunikowanych przez papieża za symonię. Efekt? Biskupi niemieccy wypowiedzieli papieżowi posłuszeństwo. W 1076 roku Henryk IV zwołał synod w Wormancji. Odrzucono na nim autorytet papieża, a biskupi żądali nawet jego detronizacji. Argumentem za tym miał być fakt, jakoby biorący udział w wyborze Hildebrandta kardynałowie zostali zmuszeni do poparcia jego kandydatury. Abdykacji Grzegorza VII zażądał też sam Henryk IV – przy poparciu i aplauzie ze strony niemieckich biskupów, arcybiskupów Moguncji i Trewiru oraz biskupów z północnych Włoch i Piacenzy. Czy jednak Grzegorz VII się tym przejął? Bynajmniej! Roland z Parmy, który w Rzymie ogłosił wolę Henryka IV, niemal został zlinczowany. Uratował go sam papież, który też postanowił działać. Sytuacja dojrzała do powzięcia radykalnych kroków. Grzegorz zwołał własny synod. Wszyscy księża, którzy sprzeciwili się władzy papieskiej, zostali w jego trakcie ekskomunikowani. Kara nie ominęła i samego Henryka IV. Grzegorz VII przeklął go i zdetronizował. Cios ten był o tyle skuteczny, że Henryk IV zmagał się z problemami we własnym państwie. Korzystając z okazji jego opozycja nie dość, że wystosowała zaproszenie dla papieża na synod do Augsburga, to jeszcze na zjeździe w Treburze w październiku 1076 roku zażądała, by monarcha ukorzył się i doprowadził do oczyszczenia go z zarzutów. Czytaj też: Epoka anatemy. Oto sześć najgorszych klątw średniowiecza! Jedziemy do Canossy! Henrykowi IV groziło zatem podwójne upokorzenie. W połowie zimy na przełomie roku 1076 i 1077 zaczął się szykować do drogi. Starał się przy tym nie nadawać sprawie rozgłosu. W podróż zabrał rodzinę: żonę Bertę oraz małego synka. Czekała ich długa i żmudna droga przez Alpy. W końcu Henryk IV dotarł do Canossy, gdzie przebywał wtedy Grzegorz VII, który jednak wcale się nie kwapił, by przyjąć konkurenta. I dał temu wyraz, wystawiając Henryka IV na ciężką próbę… Boso, w worku pokutnym dumny władca Niemiec przez 3 dni był zmuszony oczekiwać przed bramą na papieską łaskę. Trudno o większe upokorzenie. fot. Eduard Schwoiser/domena publiczna Boso, w worku pokutnym dumny władca Niemiec przez 3 dni był zmuszony oczekiwać przed bramą na papieską łaskę. W końcu Grzegorz VII zgodził się go przyjąć. Zaakceptował uroczysty akt skruchy Henryka IV oraz jego zapewnienia o lojalności. Rozgrzeszył go i cofnął nałożoną na niego klątwę. Misja Henryka IV zakończyła się sukcesem. Mógł spokojnie powrócić do ojczyzny. A przynajmniej tak mu się wtedy wydawało. Po powrocie do Niemiec czekała na niego niemiła niespodzianka: przestał być królem! Jego polityczni przeciwnicy nie marnowali czasu i… wybrali sobie antykróla. Został nim Rudolf ze Szwabii. Co gorsza, nowy „władca” najwyraźniej przypadł do gustu przedstawicielom papiestwa. Czyżby Grzegorz VII maczał w tym palce? Taka myśl mogła pojawić się w głowie zdetronizowanego władcy, chociaż akurat z tą intrygą papież raczej nie miał nic wspólnego. Ta zniewaga krwi wymaga Zanim jednak Henryk IV mógł w jakikolwiek sposób zaszkodzić Grzegorzowi VII, musiał odzyskać władzę w Niemczech. Co prawda poparli go biskupi oraz Lombardowie, ale na polu bitwy nie szło mu najlepiej. W roku 1080 przegrał nawet dwie bitwy. Dopiero w październiku uśmiechnęło się do niego szczęście. Rudolf ze Szwabii został pokonany. Jedna przeszkoda z głowy. W międzyczasie Henryk IV otrzymał nawet koronę Lombardii, gdy nagle do akcji ponownie wkroczył papież. Znowu zdetronizował Henryka, a na dodatek go ekskomunikował. W odpowiedzi król zorganizował wyprawę wojenną na Rzym. Zaatakował raz – nie udało się. Zaatakował znowu – kolejna porażka. W końcu jego wytrwałość została nagrodzona. W roku 1082 nareszcie wkroczył do miasta. Sugerowano mu jeszcze rozwiązanie konfliktu przez synod, ale bezskutecznie. Ostatecznie Henryk IV dopiął swego: w roku 1084 synod prałatów niemieckich i włoskich usunął Grzegorza VII z urzędu, a na jego miejsce – jako antypapieża – wybrano arcybiskupa Rawenny, który przybrał imię Klemens III. Ten z wdzięczności koronował swojego dobroczyńcę na cesarza. Gaupp /domena publiczna Ostatecznie Henryk IV dopiął swego: w roku 1084 synod prałatów niemieckich i włoskich usunął Grzegorza VII z urzędu Grzegorz VII jednak postanowił, że tak tanio skóry nie sprzeda. Wpadł na pomysł, aby poprosić o pomoc Normanów z południowych Włoch. Ci usunęli z Rzymu nie tylko Klemensa III, ale i znajdujące się tam wojska cesarskie. Jednak sprowadzenie Normanów okazało się gaszeniem pożaru benzyną: złupili Rzym wprost niemiłosiernie. Grzegorz przestał być tam mile widziany. Tym razem już na zawsze opuścił Wieczne Miasto. Udał się do Salerno. Zmarł w 1085 roku. Mimo to wojna o inwestyturę pomiędzy papiestwem a cesarstwem trwała w najlepsze. Zakończyła się dopiero w momencie zawarcia konkordatu wormackiego przez Kaliksta II i syna Henryka IV, Henryka V. I tylko dziw bierze, jak wielu ludzi zostało zaangażowanych – i zginęło – z powodu konfliktu dwóch nieco za mocno zapatrzonych w siebie władców… Bibliografia E. Cairns, Z chrześcijaństwem przez wieki: historia Kościoła Powszechnego, Wydawnictwo Credo, Katowice 2003. Castleden, Wydarzenia, które zmieniły losy świata, Bellona, Warszawa 2008. Jakubowski, M. Włodarczyk, B. Zdaniuk, Historia do 1918 roku. Perspektywa kulturowo-cywilizacyjna, Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2014. Możdżan, Prasłowianie,Słowianie,Polacy – Rozważania, Wydawnictwo Ruthenus, Krosno 2015.
Punkt wyjścia Liturgii Słowa stanowi opowiadanie o stworzeniu kobiety, zamieszczone w pierwszej księdze Biblii, czyli Księdze Rodzaju. Jego trzon stanowią słowa: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”. Znamienne, że nie wypowiedział ich mężczyzna, nieświadomy jeszcze swego położenia i skupiony na sobie, lecz Bóg.
w. 2 Faryzeusze przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Jezus znajduje się w Świątyni Jerozolimskiej. Głosi tłumom Ewangelię, która stanowi coś radykalnie nowego i jest słowem z mocą (por. Mk 1, 4,14nn). Słuchacze Jezusa nie są jeszcze w stanie jej przyjąć, ale Jezus nie przestaje siać słowa i czyni to nieustannie, nie oszczędzając słuchaczom słów, które mogły ich zdumieć i zaszokować. Taką nową i rewolucyjną będzie również nauka Jezusa o relacji mężczyzny i kobiety w małżeństwie. Faryzeusze, którzy znajdowali się w tłumie, zadają Jezusowi podchwytliwe pytanie dotyczące małżeństwa. Pytanie faryzeuszów nie wynika z chęci nabycia mądrości od Nauczyciela z Nazaretu, którego nauczanie i postępowanie od samego początku uznali za bluźnierstwo i łamanie Prawa (por. Mk 2, a Jemu samemu poprzysięgli śmierć w imię zachowania własnej religijnej tradycji! Ich zatwardziałość serca jest chorobą postępującą i czyni ich coraz większymi wrogami Jezusa. w. 3 Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» 4 Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Mimo jawnie złego i nieszczerego nastawienia swoich rozmówców Jezus nie zrywa dialogu i w rozmowie z faryzeuszami za punkt wyjścia przyjmuje Prawo Mojżeszowe. Faryzeusze powołują się na przepis z księgi Powtórzonego Prawa jasno mówiący, że jeśli mężczyzna weźmie kobietę za żonę, lecz nie będzie jej darzył życzliwością, gdyż znalazł u niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie (Pwt 24,1). Chcą doprowadzić dyskusję do suchego, prawnego rozstrzygnięcia. Nie przypuszczają nawet, jak niesłychanie głębokie objawienie na temat małżeństwa, zawarte w Bożym Prawie, odsłoni przed nimi Jezus. w. 5 Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Rozwody wśród Izraelitów były dopuszczalne i to nie tylko z poważnej przyczyny, jak niewierność małżeńska żony czy jakaś inna, odrażająca okoliczność lub cecha. W tradycji żydowskiej funkcjonował pogląd podtrzymywany przez uczniów rabbiego Hillela, że nawet banalne uchybienie, jak źle przyrządzony posiłek, było wystarczającym pretekstem do oddalenia żony. W czasach Jezusa taka właśnie interpretacja była dość powszechnie przyjmowana. Jezus wyjaśnia, że Mojżeszowe przyzwolenie na rozwody było jedynie wyrazem Bożej cierpliwości i progresywnej pedagogii wobec Izraela, który nie od razu był w stanie pojąć i zaakceptować pełnię objawienia na temat małżeństwa. W ówczesnej mentalności kobieta traktowana była jako niższa rangą od mężczyzny i w gruncie rzeczy stanowiła jego własność. Wyrażało się to nawet w sposobie mówienia: „wziąć żonę”, „mieć ją za żonę” (por. 12,20-23). Mąż z łatwością mógł doprowadzić do rozwodu, nie był również tak surowo rozliczany z niewierności małżeńskiej względem żony, jak ona wobec niego. Odpowiadając na pytanie faryzeuszów, Jezus sprzeciwia się sugestiom, że skoro rozwód jest usankcjonowany przez Prawo Mojżesza, to jest on czymś dobrym i zgodnym z wolą Bożą. Jako źródło fałszywego myślenia na temat rozwodów wskazuje Chrystus opór umysłu i serca wobec Boga objawiającego swoją wolę. Serce zatwardziałe niezdolne jest kochać! Tej diagnozie towarzyszy nieustanne nawoływanie do metanoi – zmiany myślenia i postępowania. w. 6 Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę. Jezus przechodzi teraz do ukazania w sposób pozytywny Bożego objawienia dotyczącego tajemnicy małżeństwa, powołując się na inne teksty z Pięcioksięgu Mojżesza, a mianowicie z księgi Rodzaju (zob. Rdz 1,27 i 2,18-24). Przenosi przy tym problem trwałości małżeństwa z płaszczyzny prawnej („prawo do rozwodu”) na płaszczyznę nieskończenie głębszą, związaną z Bożym planem wobec człowieka stworzonego jako mężczyzna i kobieta na Jego obraz i podobieństwo. Jezus wskazuje na początek stworzenia zawarty w zamyśle Boga Stwórcy. Objawia On na nowo Boży plan, od którego ludzie odeszli wchodząc w nieprawość. Według słów św. Pawła to Chrystus – umiłowany Syn, jest Pierworodnym wszelkiego stworzenia, przez którego wszystko i dla którego wszystko się stało (zob. Kol 1,15nn). Autor Apokalipsy powie wręcz, że Chrystus jest Świadkiem prawdomównym i wiernym, Początkiem stworzenia Bożego (zob. Ap 3,14). Tak więc Jezus staje wobec ludzi w Boskim autorytecie jako Świadek Ojca, objawiający i ustanawiający na nowo Boży porządek stworzenia, naruszony przez grzech egoizmu, przemocy i pożądliwości. Bóg, który jest jeden, a równocześnie jest wspólnotą Osób zjednoczonych w miłości, stworzył człowieka jako dwoje – mężczyznę i kobietę – będących w równym stopniu obrazem Boga, a więc równych sobie w godności i oddanych sobie we wzajemnym darze. w. 7-8 Dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Złączenie męża z żoną jest opisane przez mocny czasownik proskolláomai oznaczający przylgnięcie, wręcz przyklejenie się do drugiej osoby. Jedność duchowa i fizyczna sprawia, że dwoje stają się jedno. Jedność tę opisuje św. Paweł w liście do Efezjan: Mężowie miłujcie żony, tak jak Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie… Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu (zob. Ef 5,21-33). Aby ta jedność była możliwa, konieczne jest opuszczenie ojca i matki przez każde z małżonków, aby mogli stworzyć nową wspólnotę, nową rodzinę. Dla chrześcijan powołanych do małżeństwa nakaz ten staje się szczególnie ważny! w. 9 Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» Tym krótkim zdaniem, odwołując się do Prawa Bożego danego na samym początku, w chwili stworzenia, Jezus unieważnia dawny ludzki przepis o dopuszczalności rozwodów i potwierdza, że małżeństwo mężczyzny i kobiety z Bożego postanowienia ma być jedno i nierozerwalne. Skoro małżonkowie są jednym ciałem, żywą jednością, to odrywanie ich od siebie trzeba widzieć jako rozdzieranie żywego organizmu, a więc zabójstwo, zniszczenie życia stworzonego przez Boga. Owo „złączenie” małżonków przez Boga nie powinno być rozumiane jako działanie „z zewnątrz”. Bóg jest obecny „wewnątrz” relacji małżeńskiej. To On jest miłością, która ich wiąże ze sobą. Dla opisania owego złączenia małżonków Jezus używa obrazowego czasownika sydzéugnymi oznaczającego dosłownie zaprzężenie dwojga do jednego jarzma. Wynika stąd, że w małżeństwie trzeba razem dźwigać ciężar obowiązków rodzinnych oraz troszczyć się o to, by być blisko siebie i „równo iść”. Do małżonków również zdaje się odnosić w szczególny sposób inne stwierdzenie Jezusa: „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11,29n). Mając w pamięci tekst z listu do Efezjan można dojść do wniosku, że „jarzmo” miłości małżeńskiej dwojga chrześcijan Chrystus uważa za swoje i to On chce nieść ów „ciężar”, zapraszając męża i żonę do tego, by szukali jedności z sobą poprzez bycie jak najbliżej Niego i uczenie się od Niego cichości i pokory – cnót bardzo potrzebnych w małżeństwie. W ten sposób odkryją, że trud budowania relacji małżeńskiej jest „słodki i lekki”, że jest źródłem radości. w. 10-12 W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo». Jezus podaje tu jasne określenie cudzołóstwa: jest to zdrada małżeńska, opuszczenie małżonka, by związać się z kimś innym. W równym stopniu zasada ta odnosi się do mężczyzn, jak i do kobiet. U Żydów było niemożliwe rozwieść się z mężem – kobiety nie miały takiego prawa. Marek jednak pisze swoją Ewangelię dla pochodzących z pogaństwa chrześcijan w Rzymie, gdzie było to rzeczą powszechnie stosowaną, dlatego uważa za konieczne sprecyzowanie, że wierność małżeńska w równym stopniu obowiązuje obie strony. Nauka Jezusa o równości mężczyzny i kobiety oraz o nierozerwalności małżeństwa była czymś nowym, prawdziwą rewolucją obyczajową zarówno dla Żydów jak i pogan.
#EwangeliaDnia (Mk 10, 2-16) Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela Słowa Ewangelii według Świętego Marka. Faryzeusze przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.
W naszych czasach coraz więcej ludzi stara się o rozwody cywilne i o unieważnienia sakramentu małżeństwa. Liczba jednych i drugich próśb rośnie w zaskakującym tempie. Z kolei młodzi ludzie coraz częściej mają trudności, żeby zdecydować się na zawarcie sakramentu małżeństwa, założenie rodziny, wzbudzenie potomstwa. Obserwujemy zatem także niekończące się okresy narzeczeństwa, związków nieformalnych, wyczekiwania… W dzisiejszej Ewangelii Jezus wypowiada się na temat małżeństwa, a w sposób szczególny na temat tzw. listu rozwodowego. Czyni to w związku z pytaniem faryzeuszy, którzy chcąc Go wystawić na próbę pytali, czy wolno mężowi oddalić żonę (por. Mk 10, 2), bo „Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić” (Mk 10, 4). Odpowiedź Jezusa zawiera trzy główne elementy. Zbawiciel zauważa najpierw, że „przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie” (Mk 10, 5). Warto w tym miejscu zauważyć, że według św. Augustyna „zatwardziałość serca” (duritia cordis) jest jednym z najcięższych grzechów i polega na tym, że człowiek świadomie zamyka się na Boga i nie chce Jego łaski, która jest konieczna do zbawienia. Po drugie Zbawiciel przypomina, że „na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem” (Mk 10, 6-8). To są szczególnie ważne zdania Jezusa w kontekście dzisiejszych „nowoczesnych” i modnych ideologii, proponujących zmianę w tradycyjnej, chrześcijańskiej koncepcji małżeństwa i rodziny. Wreszcie mamy ogólną zachętę Jezusa: „Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela” (Mk 10, 9). Małżeństwo w ujęciu religii chrześcijańskiej jest od początku monogamiczne, oparte na wzajemnej wierności i, ze swej natury, nierozerwalne. Sam Bóg wyniósł związek mężczyzny i kobiety do godności sakramentu. Z pewnością nie jest łatwo nie rozłączać tego, co Bóg złączył, bo zwłaszcza na polu małżeńskim dostrzega się dzisiaj wyraźniej niż w przeszłości wpływy panującej mentalności i postawy „użyj i wyrzuć”. One przedostają się zwłaszcza do środowisk i konkretnych osób, które odchodzą od Boga. Bez oparcia na Chrystusie jako fundamencie małżeństwo staje się jednym, a nie jedynym, z życiowych paktów. Przy takim podejściu trudno jest podejmować wyrzeczenia dla obrony małżeństwa jako sakramentu, a łatwo o postawy egoistyczne. Tym bardziej więc dziękujmy za każde małżeństwo i rodzinę, które prowadzą życie zgodne z nauczaniem Chrystusa i których świadectwo jest dzisiaj szczególne cenne.
#niezwalniamy #deltapix #2k22 Ewelina & Tomasz Kochani z ogromną radością chcemy Was zaprosić na małą zapowiedź WIELKIEGO DNIA Eweliny & Tomka 🙂 Dwoje tych sympatycznych człoooowieków otwiera nasz sezon 2k22 🙂 Ewelina & Tomasz swoje sakramentalne…TAK wypowiedzieli 12 lutego 2k22, piękna pogoda, odrobina śniegu i błękitne niebo rysowało ten wyjątkowy dzień. Plener
„Faryzeusze przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając, zapytał ich: «Co wam przykazał Mojżesz?» Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela». W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je” (Mk 10, 2-16). Dwa kazusy dzisiejszej Ewangelii wskazują, jak uczniowie wciąż byli daleko od mentalności Jezusa, mimo towarzyszenia Mu dzień i noc. Pierwszy z nich dotyczy nierozerwalności małżeńskiej. Faryzeusze odwołując się do kazuistyki Mojżeszowej pragną skompromitować Jezusa i stawiają pytanie o możliwość rozwodu. Myślenie faryzeuszy zdają się podzielać uczniowie. Są przekonani, że kontrakt zawarty między małżonkami podlega unieważnieniu, podobnie jak inne, na prośbę jednej ze stron (głównie mężczyzn). Zauważmy jeszcze, że uczniowie byli wiernymi słuchaczami Jezusa i zapewne zapadła im w pamięci Jego nauka z Kazania na Górze. W odpowiedzi Jezus odwołuje się do początku („bereszit”). Wówczas Bóg powołał do istnienia kobietę i mężczyznę jako jedno ciało. Ustanowienie jedności małżeńskiej w Raju jest bardziej wiążące niż Prawo Mojżeszowe, które uwzględnia ludzką słabość, grzeszność i zatwardziałość serca. Ideałem nie jest więc możliwość rozwodu (często arbitralna), ale jedność, nierozerwalność małżeńska, która stanowi odbicie miłości Trójcy Świętej i miłości Chrystusa do Kościoła (por. Ef 5, 21nn). Ideał małżeństwa odwołujący się do początku był trudny już w czasach Mojżesza. Tym bardziej dzisiaj. Małżeństwo ulega dziś wpływom panującej mentalności, w której wszystko traktuje się jak rzeczy jednorazowego użytku: „użyj i wyrzuć”. W odniesieniu do małżeństwa owa mentalność jest całkowicie błędna i zabójcza (R. Cantalamessa). Życie małżeńskie wymaga ciągłego dialogu i wyrażania uczuć, przebaczania, wyrozumiałości i kompromisów. A przede wszystkim oparcia na Chrystusie, jako Fundamencie. Nie ma racji bytu na dłuższą metę, gdy rządzi nim egoizm, brakuje miłości gotowej do poświęceń, pokory i wdzięczności za wszystkie małe gesty dobra i życzliwości, gdy pojawia się obsesyjne i zaborcze uczucie i oczekuje się miłości absolutnej, do jakiej nie jest zdolny drugi człowiek. Drugim wyrazem niezrozumienia Jezusa przez uczniów jest postawa wobec dziecka. Dziecko w kulturze żydowskiej nie miało praw (podobnie jak kobieta); stąd traktowano je szorstko. Z drugiej strony było oczekiwane jako wyraz Bożego błogosławieństwa. Apostołowie zapaleni wielkimi ideałami Królestwa Bożego, lekceważą dzieci i zabraniają im kontaktu z Jezusem. On natomiast błogosławi. Co więcej, stawia za wzór przyjęcia Królestwa Bożego. Jezusowi zapewne nie chodzi o infantylizm dziecięcy, ale o otwartość, ufność, spontaniczność, świeżość, radość z odkrywania i przyjęcie tego, co nowe. Jakie jest moje podejście do etyki chrześcijańskiej? Czego nie akceptuję? Jakimi prawami rządzi się moje małżeństwo? Czy cechuje mnie dziecięca otwartość wobec Dobrej Nowiny? fot. Pixabay
Człowiek niech nie rozdziela! Coś nie Pykło Co Bóg złączył. Śmieszna wiocha. Człowiek niech nie rozdziela! główna. Dodano: 12.08.2015, 17:21:07 przez
W parafii pw. św. Michała Archanioła na wrocławskim Ołbinie bp Jacek Kiciński CMF odprawi uroczystą Mszę świętą w intencji małżeństw i narzeczonych o ich umocnienie. Liturgia rozpocznie się 13 lutego w niedzielę o godzinie 17 w salezjańskim kościele przy ul. B. Prusa 78. W trakcie Eucharystii małżeństwa uroczyście odnowią swoje przyrzeczenia małżeńskie. Zobacz, jak to wyglądało przed rokiem: Organizatorami wydarzenia są Diakonia Małżeństw Michael, Wspólnota Rodzin św. Rity i Wspólnota Rodzin Nazaret. - Odnowienie przyrzeczeń małżeńskich, które miało miejsce w zeszłym roku, było dla nas obojga wielkim, pięknym i niezapomnianym przeżyciem. Trwamy w związku małżeńskim już ponad 41 lat. Różnie bywało i bywa, ale zgodnie uważamy, że to, co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Zaprosiliśmy do naszego życia Jezusa. Maryję i św. Józefa, czyli Świętą Rodzinę. W szczególności Maryja pomaga nam w trudach codziennie życia i prowadzi do swojego Syna, a przez Niego do Ojca. Ten moment 14 lutego przed rokiem w kościele pw. św. Michała Archanioła był dla nas wielkim darem i łaską. Mogliśmy sobie wyznać miłość jak za dawnych lat, patrząc sobie głęboko w oczy. Trwamy w niej za co Bogu niech będą dzięki. Dlatego zapraszamy wszystkie małżeństwa archidiecezji wrocławskiej na to piękne wydarzenie modlitewne. Naprawdę warto - mówią Anna i Janusz Orpelowie. - Rok temu 14 lutego odnowiliśmy z mężem przysięgę małżeńską. Myślę, że to piękny czas, wielkie uniesienie, kiedy się je odnawia przed Bogiem po 30 latach. Jest to przysięga, którą człowiek po latach wypowiada bardziej świadomie - stwierdzają Iwona i Dariusz ze Wspólnoty Rodzin Nazaret. « ‹ 1 › » oceń artykuł
PQhUwJl. 2ausqnv1hz.pages.dev/1592ausqnv1hz.pages.dev/1902ausqnv1hz.pages.dev/2652ausqnv1hz.pages.dev/2772ausqnv1hz.pages.dev/1722ausqnv1hz.pages.dev/2532ausqnv1hz.pages.dev/3822ausqnv1hz.pages.dev/2412ausqnv1hz.pages.dev/392
co bog zlaczyl niech czlowiek nie rozdziela