Założenie własnej firmy to nie lada wyzwanie, o podjęciu którego marzy wielu młodych ludzi. Co ich przed tym powstrzymuje? Jednych − brak wiedzy, innych − brak doświadczenia, ale często także obawa, że przerosną ich formalności. Tymczasem jest wiele miejsc, gdzie przyszły przedsiębiorca może uzyskać fachową pomoc oraz zdobyć praktyczną wiedzę. Krok pierwszy – wybieramy formę działalności Należy mieć na uwadze, że możliwości w zakresie form działalności gospodarczej jest naprawdę wiele. Najprostszą jest oczywiście ta jednoosobowa, ale można zdecydować się też na spółkę cywilną (co najmniej dwóch wspólników), osobową, a także kapitałową. Która z nich jest tą najczęściej wybieraną? Statystyki pokazują, że osoby chcące założyć firmę najchętniej wybierają dwie pierwsze opcje. Dlaczego? Z powodu niewielkiej liczby formalności oraz niskich kosztów funkcjonowania, którego zasady regulują ustawa o swobodzie działalności gospodarczej i kodeks cywilny. Inne rodzaje spółek różnią się od tych wyżej wspomnianych przede wszystkim ilością formalności i stopniem skomplikowania księgowości. Praca na własny rachunek − jednoosobowa działalność gospodarcza Jakie warunki należy spełniać, by ją założyć? Właściwie jedynym obostrzeniem jest osiągnięcie pełnoletności. Oprócz braku szczególnych uwarunkowań zaletę stanowi także możliwość prowadzenia uproszczonej księgowości, ale tylko, gdy obroty roczne nie przekroczą kwoty 1 200 000 euro. Kolejnym udogodnieniem jest ulga z tytułu składek ZUS. Przez pierwsze 2 lata prowadzenia działalności przedsiębiorca może opłacać niższe składki lub też skorzystać z tak zwanej pomocy de minimis. Może być ona przeznaczona na: „uruchomienie działalności gospodarczej, z wyjątkiem podmiotów, które w okresie 12 miesięcy poprzedzających dzień przystąpienia do projektu prowadziły działalność gospodarczą i ją zakończyły, zakup usług doradczych i szkoleniowych oraz uzyskanie finansowego wsparcia pomostowego w postaci bezpośredniej i bezzwrotnej pomocy kapitałowej przez beneficjentów, w okresie 12 miesięcy od dnia rozpoczęcia działalności gospodarczej, adaptację budynków, pomieszczeń oraz miejsc pracy, w których odbywa się szkolenie, zakup lub leasing zwrotny lub finansowy sprzętów i systemów informatycznych niezbędnych do realizacji szkolenia, do wysokości 10% wartości wydatków kwalifikowanych projektu szkoleniowego” (za: Jest ona skierowana do praktycznie wszystkich sektorów rynku z nielicznymi wyjątkami. Partnerzy w biznesie – spółka cywilna Spółka cywilna musi posiadać nie jednego, lecz kilku właścicieli. Oni również muszą być pełnoletni, a w umowie rozpoczynającej działalność spółki zobowiązują się do realizacji jednego celu gospodarczego. W tym modelu odpowiedzialność za firmę, także ta finansowa, rozkłada się na kilka osób. Uwaga – majątek spółki cywilnej nie ma rozgraniczenia na firmowy i ten należący do właścicieli, czyli prywatny. Dlatego w razie niepowodzenia lub po prostu konieczności zapłaty zobowiązań mogą one zostać pokryte także z prywatnego majątku wspólników. Jeżeli zaś chodzi o prowadzenie księgowości oraz ulgi ZUS, to właściciele spółek cywilnych mogą liczyć na takie same udogodnienia, jak właściciele działalności jednoosobowych. Krok drugi − załatwiamy formalności W 2011 roku przepisy dotyczące zakładania własnej firmy zostały znacznie usprawnione. Wszystko za sprawą Centralnej Ewidencji i Informacji Działalności Gospodarczej, która pozwala na złożenie dokumentów w każdym urzędzie gminy, a także przez Internet. Komplet dokumentów niezbędny do założenia firmy powinien obejmować przede wszystkim wypełniony formularz CEIDG-1 (do pobrania na stronie: który zawiera dane firmy oraz jej właściciela i wybraną przez niego formę opodatkowania. Jednocześnie spełnia on rolę wniosku o wpis do REGON (krajowy rejestr urzędowy podmiotów gospodarki narodowej), zgłoszenia identyfikacyjnego NIP lub zgłoszenia płatnika do ZUS lub oświadczenia o ubezpieczeniu społecznym rolnika. Ważna uwaga – jeżeli zakładamy wraz z kilkoma osobami spółką cywilną, to druk CEIDG-1 powinien złożyć każdy wspólnik. Pieniądze na start Dobry biznesplan od razu zakłada, skąd weźmiemy środki na rozpoczęcie działalności. Nie każdy przecież dysponuje większą gotówką. Nie oznacza to jednak, że w takim przypadku należy rezygnować z marzeń o własnym biznesie. − Wiele banków oferuje swoim klientom kredyt na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Niektóre placówki pozwalają nawet na finalizację procesu online − mówi Maciej Korłub z BizFinance i dodaje −czasem jednak młodzi przedsiębiorcy są zagubieni w gąszczu formalności i nie do końca potrafią zdecydować się na ofertę najbardziej korzystną dla ich biznesu. Tutaj rozpoczyna się rola doświadczonego doradcy, który nie tylko dobierze dla właściciela firmy odpowiednią ofertę, ale także zapewni mu opiekę finansową po zaciągnięciu zobowiązania. − Cieszy nas to, że wielu właścicieli firm, którym pomogliśmy je „rozkręcać”, wraca do nas, byśmy pośredniczyli przy organizacji finansowania kolejnych potrzeb. Widać bowiem, że pierwsze zgromadzone środki zostały dobrze wydane, a ich działalność dobrze się rozwija i ubogaca lokalny rynek − mówi Maciej Korłub.
Menedżerowie ryzyka żyją pod presją zmieniającego się otoczenia gospodarczego, w tym sytuacji na rynkach ubezpieczeniowych, pojawiających się nowych ryzyk i zagrożeń, a także nowych odkryć, metod i technik zarządzania ryzykiem. Skutkiem jest ciągła niepewność, czy zachodzące zmiany nie wyprzedzają ich samych oraz firm, za których bezpieczeństwo odpowiadają. W 2003 roku, kiedy jako jeden z pierwszych risk managerów w Polsce rozpoczynałem wdrażanie systemu ERM w firmie, która zdecydowała się na to jako pierwsza w Polsce, w pełni odczułem tę presję i, niestety, bezradność. Dotarłem do wszystkich polskojęzycznych, dostępnych wówczas materiałów na temat ERM – a było to w sumie 16 (słownie: szesnaście) stron. Nie dotarłem natomiast do żadnych innych menedżerów ryzyka w naszym kraju, bo ich nie było lub pozostawali w uśpieniu. A może mógłbym wówczas po prostu zadzwonić do organizacji risk managerów i dowiedzieć się: kto organizuje kursy zarządzania ryzykiem lub jakie uniwersytety wykładają ERM? gdzie znajdę najlepszych ekspertów ERM w Polsce lub Europie? kto ma doświadczenie we wprowadzaniu zarządzania ryzykiem w firmach o podobnym profilu? gdzie znajdę innych risk managerów z tego sektora oraz jakich ryzyk należy się w tej branży spodziewać? jakie kwalifikacje powinienem posiadać, aby poradzić sobie z tą gamą ryzyk? z usług których konsultantów warto skorzystać, a którzy tylko „mydlą oczy”? Mógłbym wówczas śmiało zadać te pytania, gdybym… pracował np. w Wielkiej Brytanii, gdzie zarządzanie ryzykiem ma ponadczterdziestoletnią tradycję. Dylemat przed jakim stanąłem w 2003 roku (a dzisiaj stoi przed nim zapewne kilkudziesięciu menedżerów ryzyka w Polsce) rozwiązałem przystępując do tysiącosobowej rodziny brytyjskich risk managerów – stowarzyszenia AIRMIC. Z Poznania do Londynu jest wprawdzie dość daleko, ale warto było się pofatygować. Pięć lat później firma, w której wprowadzałem system ERM, mogła się pochwalić w pełni funkcjonującym, najlepszym wówczas w Europie programem zarządzania ryzykiem. Gdzie szukać, czego oczekiwać? Wspomniany AIRMIC jest bardzo silnym – zarówno liczebnie, merytorycznie, jak i lobbingowo – ale nie jedynym, stowarzyszeniem zawodowych menedżerów ryzyka. Takich stowarzyszeń jest tylko w Europie kilkadziesiąt, jest ich również sporo w rozwiniętych gospodarkach obu Ameryk, kilkanaście w Azji oraz kilka w Afryce. Stowarzyszenia z kolei łączą się w organizacje „parasolowe”, federacje – jak choćby Europejska FERMA czy światowa IFRIMA. Czy przystąpienie do stowarzyszenia jest panaceum na wszelkie zmartwienia menedżera ryzyka? Tak, na większość z nich – pod warunkiem, że jest to dobry (czytaj aktywny i samodzielny) menedżer oraz dobre (czytaj aktywne i posiadające liczne kontakty międzynarodowe) stowarzyszenie. Czego z kolei można oczekiwać od stowarzyszenia zawodowych menedżerów ryzyka? Przede wszystkim powinno ono być źródłem know-how: organizatorem wykładów, spotkań i warsztatów tematycznych. Bardzo istotne jest też to, iż dobór zagadnień i tematów wynika bezpośrednio z „zamówienia społecznego” członków, są więc one zawsze na czasie. Stowarzyszenie, jako płaszczyzna dla kontaktów społeczności zawodowej, umożliwia wymianę żywych doświadczeń, dzielenie się sukcesami i porażkami oraz uchylanie rąbka tajemnicy jak do nich doszło. Nam, niestety, jeszcze sporo brakuje do brytyjskiej kultury – już może nie tyle zarządzania ryzykiem, co w ogóle uprawiania biznesu – gdyż prawdopodobnie nie potrafilibyśmy publicznie przyznać się do popełnionych błędów i wpadek, po to aby oszczędzić ich innym – w tym konkurentom. W brytyjskim AIRMIC powszechne przyjęcie tzw. The Chatham House Rule umożliwia zrzeszonym risk managerom bardzo swobodną wymianę doświadczeń bez obawy, że złamią zasadę lojalności czy poufności wobec pracodawcy. Zebranie kilkudziesięciu zawodowców w jednym miejscu nieuchronnie prowadzi do porównań: Jak sobie radzę w porównaniu z moimi kolegami po fachu? Jak wygląda moja firma na tle innych firm z naszego sektora? Formalny lub nieformalny benchmarking to kolejna wartość dodana, jakiej można się spodziewać po wstąpieniu do stowarzyszenia. Nie do przecenienia jest również możliwość osobistego spotkania się i porozmawiania, przy obiedzie lub podczas zorganizowanej dyskusji, z guru i legendami światowego ERM. To magnes, który przyciąga na doroczne konferencje organizowane przez większość krajowych stowarzyszeń. Przykładowo, na konferencji Polrisk w 2008 roku gościli Paul Hopkin (UK), Ralf Oelssner (DE), Gert Cruywagen (RPA), Hans Gorree (NL) i Reginald Haman (RPA). Niewykluczone, że na którejś z kolejnych konferencji w Warszawie pojawią się goście z amerykańskiego RIMS lub australijskiego RMIA. W dojrzałych stowarzyszeniach – zarówno wiekiem, wpływami, jak i głębokością portfela (czego, niestety, nie można jeszcze powiedzieć o naszym rodzimym Polrisku) – ich członkowie mogą spodziewać się wielu luksusowych dodatków. Wśród nich jest dostęp do kursów, szkoleń i kierunkowych fakultetów na uczelniach, których program powstaje niemal na zamówienie stowarzyszeń. Przykładowa lista takich kursów znajduje się na witrynie FERMA. AIRMIC stworzył nawet swoją firmę-córkę, zarządzaną przez Davida Gamble (b. dyrektora AIRMIC), specjalizującą się w tworzeniu i sprzedawaniu różnorodnych kursów on-line z zakresu zarządzania ryzykiem, jak np. Prorim ( – Polrisk uzyskał dla swoich członków zniżkę na uczestnictwo w kursie Prorim. Lobby risk managerów Aktywne stowarzyszenia tworzą mechanizmy komunikowania i ostrzegania członków o nowych ryzykach, zjawiskach, narzędziach, regulacjach oraz dostarczają porad, jak sobie z nimi radzić. Powstają grupy robocze, skupione wokół konkretnego zadania bądź poświęcone problemom określonego sektora. Te pierwsze pracują aż do rozwiązania problemu lub wypracowania praktyki postępowania wobec niego, a treść rozwiązania jest publikowana i promowane jest ono przez stowarzyszenie jako norma rynkowa. Można wspomnieć chociażby opublikowany niedawno przez AIRMIC przewodnik dotyczący transparentności brokerów. Raz do roku stowarzyszenia publikują specjalistyczne „książki telefoniczne” usługodawców, z których zwykle korzystają risk managerowie: ubezpieczycieli, brokerów, konsultantów ERM, konsultantów specjalistycznych dziedzin, producentów specjalistycznego oprogramowania itp. Niejednokrotnie bywają to bardzo grube książki telefoniczne … Silne liczebnie oraz merytorycznie stowarzyszenia nie ograniczają się zresztą do informowania członków o zmianach na rynku ubezpieczeniowym, ale je współtworzą. Reprezentują oraz ochraniają interesy menedżerów ryzyka i ubezpieczeń, współpracują z ubezpieczycielami i ich organizacjami. Przykłady znów pochodzą z rynku brytyjskiego i dotyczą wypracowania warunków, na jakich brytyjscy ubezpieczyciele pokryją ryzyko ognia w budynkach z płyt warstwowych (tzw. sandwitch panels), a także wypracowania dobrych praktyk, którymi ubezpieczyciele powinni się kierować przy likwidacji szkód i wypłacie odszkodowań. Pozycja stowarzyszenia AIRMIC jest już tak mocna, że dyktuje ono reguły gry całemu rynkowi – ubezpieczycielom, brokerom i konsultantom. Mając taką pozycję, wystarczy jeden krok do lobbowania za konkretnymi rozwiązaniami legislacyjnymi i współpracy z regulatorami. AIRMIC jest równym partnerem dla FSA (Financial Services Authority) w kwestiach zasad transparentności brokerów lub tzw. contract certainty. Na poziomie europejskim tubą risk managerów jest FERMA (Federation of European Risk Management Associations), która czujnie śledzi pomysły dotyczące kolejnych dyrektyw, a w powstawaniu wielu z nich aktywnie uczestniczy, w osobie Thierry Van Santena. Silniejsze finansowo stowarzyszenia mogą sobie pozwolić na wydawanie własnych czasopism. Brytyjski AIRMIC wydaje „Strategic Risk” ( amerykański RIMS – „Risk Management Magazine”, a południowoafrykański IRMSA jest wydawcą „Enterprise Risk” ( W tym kontekście dziwi fakt, że FERMA, federacja dysponująca prawie 1,5 mln euro rezerw, nie zaczęła jeszcze wydawać swojego miesięcznika z prawdziwego zdarzenia … Na naszym podwórku i gdzie indziej Stowarzyszenie Polrisk, chociaż ma krótka historię, może się już pochwalić setką członków i poważnym dorobkiem. Jako jego współzałożyciel mogę powiedzieć, że powstało ono z połączenia trzech inicjatyw. Pierwsza to inicjatywa kilku polskich pionierów ERM ściśle współpracujących z władzami FERMA. Druga to inicjatywa Marsh (polska spółka światowego lidera na rynku usług z zakresu ubezpieczeń). Połączyły się one w jeden nurt na samym początku, wspólnie tworząc Polrisk. Od pierwszych chwil dla założycieli Polrisk ważne było zachowanie jednoznacznego i „czystego” profilu typowego członka stowarzyszenia. Trzecia inicjatywa to Forum Menedżerów Ryzyka (FMR), utworzone przez kilku menedżerów związanych z firmą ERA oraz organizacją PKPP „Lewiatan”. FERMA odmówiła jednak FMR członkostwa w tej federacji i inicjatywa ta obumarła, ale jej aktywni jeszcze członkowie zostali z otwartymi ramionami przyjęci przez Polrisk. (…) Pełny tekst artykułu w „Przeglądzie Corporate Governance” nr 3(19) 2009.qFqq.